Jeszcze do niedawna staraliśmy się uspokajać nastroje kibiców wskazując na bardzo trudnych rywali, z którymi niezwykle ciężko było walczyć o punkty. Liczyliśmy, że rywale Bournemouth i West Bromwich są w zasięgu Lisów, które zdołają poprawić swoją sytuację w tabeli. Niestety, byliśmy w błędzie. Najpierw bezbramkowy remis w słabym stylu z The Cherries, a następnie remis 1-1 z West Bromem nieuchronnie zaprowadziły Leicester na osiemnaste miejsce w lidze. Do strefy spadkowej.
Jak uratować ten sezon? Wydawało się, że po zwolnieniu Claudio Ranieriego oraz dobrych wynikach nowego trenera, Craiga Shakespeara, wszystko wraca do normy. Lisom udało się zakończyć ostatni sezon w środku tabeli. Jednak początek rozgrywek 2017/2018 jasno pokazuje, że w drużynie wciąż brakuje dobrej atmosfery potrzebnej do wywalczenia lepszych wyników.
Choć kibice wzbraniają się na samą myśl, to nasuwa się pytanie, czy Leicester nie wróciło do poziomu, który miałbyć reprezentowany przez Lisy w sezonie 2015/2016.Wtedy wszyscy stawiali na początku rozgrywek, że Lisy są głównymi kandydatami do spadku. A jednak, Leicester napisało piękną historię i wywalczyło tytuł mistrza. To już przeszłość, która osładza jedynie czarną rzeczywistość. Potrzebne są zmiany. Większa skuteczność w ataku, zmiana systemu gry, który stał się czytelny. Wymiana kilku zawodników, którzy zdają się myślami być w innym miejscu. Ostatnie dwa remisy z teoretycznie słabszymi rywalami jasno pokazują, że Lisy na ten moment nie są w stanie walczyć o czołowe lokaty.